
Zacznę od początku
Kiedy zakładałam bloga, jednym z moich założeń było nie powielanie zbyt oczywistych tematów typu „nie sadzanie dziecka, które nie siedzi samodzielnie” czy „ używanie chodzików”. Ale nie da się, naprawdę się nie da! ?
Jest rok 2020. Na jednej z grup dla mam widzę post „Jaki chodzik wybrać dla dziecka. Tylko proszę bez hejtu” (oznacza to, że mama zna konsekwencje, mimo wszystko chce zafundować dziecku taki wynalazek) lub wiadomości „Pani Asiu, ja wiem, że chodzik to samo zło, ale mama nie daje mi spokoju i nalega bym kupiła małemu chodzik” (dodam, że mały ma 6 miesięcy) czuję się w obowiązku poruszenia tematu mimo wszystko.
I co ja na to?
Będę szczera. Myślałam, że temat chodzików jest oczywisty. Chciałam tak bardzo udowodnić, że używanie chodzików nie wnosi niczego dobrego do rozwoju dziecka i przedstawić Wam milion badań o ich szkodliwości, a okazuje się, że nie wiedziałam wszystkiego. Przyznaję, że wcześniej nie miałam takiej potrzeby, żeby sprawdzać doniesienia naukowe potwierdzające szkodliwość używania chodzików- uznałam, że jest to tak jałowy pomysł, że nigdy nie podjęłam się takiej czynności, aż do dziś, kiedy to postanowiłam poruszyć temat chodzików.
Co z badaniami naukowymi w tym temacie?
Dotarłam do kilku badań, które niestety ku mojemu zdziwieniu nie wnoszą niczego pozytywnego do nauki (z mojego punktu widzenia). Większość badań robiona jest na małych próbach, na zbyt różnorodnych grupach, braku grupy kontrolnej lub z brakami w danych (np. brakuje informacji jak często dziecko używało chodzika- a to według mnie BARDZO istotna informacja) i niestety większość takich badań nie potwierdza jakoby używanie chodzika miało wpływ np. na chód. Pytanie na ile takie badania były rzetelne?
Istnieją też badania, które dowodzą, że używanie chodzików opóźnia osiąganie poszczególnych umiejętności ruchowych dziecka, takich jak czworakowanie czy samodzielne chodzenie.
Nie oszukujmy się. Stworzenie idealnych badań w tym temacie byłoby bardzo trudne, chociażby ze względów etycznych. W związku z tym możemy, albo musimy polegać na wiedzy czysto medycznej- mówiąc ściślej biomechanicznej.
Wiedza BARDZO mocno się rozwinęła i nie tylko w internetach głośno o niekorzystnym wpływie stosowania chodzików, ale też (mam nadzieję, że tak jest wszędzie) coraz więcej lekarzy nie zaleca stosowania tego typu sprzętów.
Co więc złego w stosowaniu chodzików?
Na całe szczęście moi Rodzice oszczędzili mi doznań chodzikowych. Nie wiem czy jeszcze nie był to modny gadżet, czy może w ogóle nie dotarł do naszego rejonu. Ale pamiętam, że będąc małą dziewczynką miałam okazję obserwować rozwój młodszych dzieci sąsiadów. Pamiętam, że każde z nich używało chodzika (nawet tego samego). Oczywiście wtedy myślałam, że tak ma być, ba wręcz pamiętam, że był to gadżet prestiżowy- rodem z USA :)???
A będąc przy temacie USA, nie sposób nie wspomnieć o fakcie, że Amerykańska Akademia Pediatryczna uznała chodziki za niebezpieczne dla zdrowia i życia dziecka, a nawet zadecydowała o zakazie ich sprzedaży.
Warto w takim wpisie nadmienić o tym, co złe w chodziku, bo listę zalet już wymieniłam we wpisie na Facebooku- zalet jest mnóstwo- dla zapracowanego i zmęczonego rodzica, dla którego chodzik będzie niewątpliwym wybawieniem.
Co widzi moje fizjoterapeutyczne oko patrząc na dziecko brykające w chodziku?
- Złe ustawienie miednicy (w przodopochyleniu), czyli brzuszek wysunięty do przodu- a jak brzuszek wysunięty do przodu to nie tylko słabe mięśnie- właśnie brzucha, ale też pogłębiona lordoza lędźwiowa, czyli najprościej mówiąc plecy w dolnym odcinku kręgosłupa wygięte do przodu. Nie wchodząc zbyt głęboko w anatomię- złe obciążenie kręgosłupa, a jak wiemy kręgosłup jest tylko jeden, więc nie warto fundować takich atrakcji już na początku rozwoju.
- Nieprawidłowe obciążenie stóp. W warunkach prawidłowego chodu dziecko ma możliwość postawienia całej stopy na podłożu. Kiedy natomiast zaczyna przyspieszać przenosi ciężar ciała na przednią część stopy. Stojąc w chodziku dzieci najczęściej przy próbie przyspieszenia odpychają się paluszkami stóp, bo tak jest najłatwiej. Dziecko nie ma jeszcze wyobrażenia o tym jak powinien ten ruch wyglądać, dlatego dostaje o tym informację, ale ta informacja jest błędna.
- Problemy z przenoszeniem ciężaru ciała. Cały rozwój dziecka to ciągłe przenoszenie ciężaru ciała. Raz na prawą stronę, raz na lewą. Przenoszenie ciężaru ciała wykorzystujemy na każdym etapie rozwoju. Obracanie się, pełzanie, czworakowanie, chodzenie.
- Ograniczenie rotacji w tułowiu. Rotacja czyli skręt tułowia jest ogromnie ważny w naszym rozwoju. Nie myślimy o tym na co dzień, ale rotację wykorzystujemy każdego dnia, chociażby w trakcie chodu. Małe dziecko, które zaczyna swoją motoryczną przygodę rotuje swoje ciało nie tylko podczas obrotów, ale też pełzania, czy czworakowania. To dzięki rotacji może wzmacniać bardzo ważne mięśnie, które stabilizują kręgosłup. W chodziku nie ma większej potrzeby rotacji, ponieważ można odwrócić się na małych kółeczkach chodzika.
- Późniejsze problemy z równowagą. Jak wiemy prawidłowa równowaga jest nam niezbędna do chodu. Wyróżniamy równowagę statyczną, która pozwala nam panować nad ciałem, które jest w bezruchu oraz równowagę dynamiczną, która to jest kontrolą ciała w ruchu. Chodzik nie pomaga w osiąganiu ani jednej ani drugiej równowagi. Dziecko nie ma możliwości odzyskiwania równowagi, kiedy ją utraci (pisząc językiem kolokwialnym). Normalnie kiedy nasze ciało zostanie wytrącone z równowagi, najczęściej upadamy lub staramy się odzyskać równowagę. W chodziku najczęściej zatrzymujemy się na najbliższym przedmiocie.
- Niekorzystny wpływ na schemat ciała. Schemat ciała jest ogromnie ważny w nauce nowych umiejętności. Nie znając do końca naszego ciała, jego granic nie jesteśmy w stanie w prawidłowy sposób zaplanować ruchu.
- Ograniczenie doznań sensoryczno-motorycznych. Tutaj mogłabym wymieniać w nieskończoność co tak naprawdę chodzik zabiera dziecku. Począwszy od dotykania różnorodnych faktur, które zazwyczaj dziecko napotyka na swojej drodze, poznawanie kształtów, czy tez motorycznie wspinanie się na schody.
Zanim niemowlę zacznie chodzić…

No właśnie! Zanim człowiek osiągnie daną umiejętność ruchową np. chód musi przejść pewną drogę, składającą się z następujących elementów:
- Mobilność – czyli zdolność przyjęcia danej pozycji. To nic innego jak fakt, że najpierw dziecko musi SAMO wstać, dojść do danej pozycji (no właśnie- kolejny temat- nie stawiamy dziecka!).
- Stabilność – nic innego jak zdolność stabilizacji pozycji oraz jej kontrola. Stabilność nastąpi wtedy gdy mały człowiek wspinając się przy meblach, czy kolanach rodzica, któregoś dnia, po wielu próbach nagle postanowi oderwać rączki od podparcia i stanie samodzielnie. Stanie się to dzięki mocnym mięśniom, które odpowiadają za utrzymanie postawy. A teraz wyobraźcie sobie takie niegotowe mięśnie włożone do chodzika…. brrrr…Oczywiście dziecko potrzebuje trochę czasu (jedne dzieci więcej inne mniej), by pozostać w tej pozycji by nagle pojawił się kolejny element…
- Mobilność na stabilności – czyli zdolność wykonywania ruchu przy utrzymywaniu stabilnej pozycji ciała. I to jest właśnie to co jest nam potrzebne. Mały człowiek stał się stabilny więc rusza w drogę. Ale zanim się to stanie…
- Nastąpi kontrolowana mobilność czyli zręczność – jest to zdolność poruszania się z zachowaniem prawidłowej zależności pomiędzy mobilnością a stabilnością, a także z uwzględnieniem podwójnych zadań.
Jak sami widzicie droga do osiągnięcia umiejętności samodzielnego chodu nie jest krótka. W przeciwieństwie chodzenia w chodziku, które nie uwzględnia wielu aspektów. Dziecko nie osiąga mobliności ponieważ to rodzic wkłada je do chodzika, nie osiąga stabilności, ponieważ to chodzik jest stabilny, a mobilność na stabilności to właśnie chód na oślep, o reszcie nie wspomnę.
Moja refleksja
Przykry jest fakt, że z chodzików korzystają zdecydowanie za małe niemowlęta, ponieważ nawet… 4 miesięczne, co mi jako fizjoterapeucie mrozi krew w żyłach.
Trudno to sobie nawet wyobrazić, ale wśród dotychczasowych badań znajdziemy również grupy badane składające się z niemowląt 3-4 miesięcznych. I ja sama bym w to nie uwierzyła gdybym któregoś dnia nie spotkała na swojej drodze zawodowej rodziców maluszka, którego starszy brat był wkładany do chodzika w wieku 5 miesięcy.
Co zamiast chodzika?
Dla mnie jako terapeuty, który zajmuje się wspieraniem rozwoju dziecka oczywistym jest, że podłoga to najlepsze środowisko dla maluszka, który chce i powinien poznawać świat. Więcej o tym napiszę w osobnym poście.

Literatura:
- Kauffman Ib, Ridenour M. Influence of an infant walker on onset and quality of walking pattern of locomotion: an electromyographic investigation. Percept Mot Skills 1977;45(3f):1323-9.12.
- Ridenour MV. Infant walkers: developmental tool or inherent danger. Percept Mot Skills 1982;55(3f):1201-2.13.
- Crouchman M. The effects of babywalkers on early locomotor development. Dev Med Child Neurol 1986;28(6):757-61.14.
- Thein M, Lee J, Tay V, Ling S. Infant walker use, injuries, and motor development. Inj Prev 1997;3(1):63-6.15.
- Garrett M, McElroy A, Staines A. Locomotor milestones and babywalkers: cross sectional study. BMJ 2002;324(7352):1494.16.
- Schopf PP, Santos CC. The influence of baby walker usage in the sensory motor development of children at schools in early childhood education. J Human Growth Develop 2015 Oct 20;25(2):156-61.
- https://pediatrics.aappublications.org/content/108/3/790