Swaddling czyli otulanie jest metodą, która swoje początki upatruje znacznie wcześniej niż mogłoby się wydawać, bo już w erze paleolitu (?ale nie o historii tutaj).

Najczęściej swaddling definiuje się jako ścisłe otulanie noworodka w celu zapewnienia mu warunków podobnych do tych, które panowały w brzuchu mamy.

I może przejdę do konkretów, ponieważ nigdy do mnie to nie przemawiało. Fakt, że dziecko znajdując się w łonie matki doznaje zupełnie innych warunków niż na zewnątrz, ale czy otulanie jest w stanie je zapewnić?

W końcu otulone dziecko zazwyczaj odkładane jest do swojego łóżeczka. I tutaj pytanie, co z bliskością, której dziecko doświadczało przez 9 miesięcy? Czy aby to nie jest kluczowe? Myślę sobie, że mówiąc o warunkach podobnych do tych panujących w łonie matki, słowo „podobne” jest tutaj mocno nad wyraz. W końcu w brzuchu mamy maleństwo może dotknąć swojej twarzy, tułowia, possać kciuka. Mimo tak ograniczonej przestrzeni paradoksalnie ma swobodę ruchów?

Jako, że jestem fizjoterapeutką i moja praca opiera się na ruchu, muszę zacząć od wad tej metody i na pierwszy plan wysunąć oczywiście ograniczanie ruchu.

O tyle o ile maluszek jest jeszcze noworodkiem i nie do końca potrafi „kierować” swoim ciałem, sytuacja jest prostsza. Niestety nie rodzimy się ze zbudowanym schematem ciała i tutaj trudniej robi się, gdy dzidziuś zaczyna poznawać swoje ciało.

Fakt, że „latające” dookoła rączki, które bardzo często wybudzają też nie są niczym miłym, ale według mnie (podkreślam „według mnie”) są inne metody, które pozwalają „zapobiegać” takiej sytuacji, np. kangurowanie, chustowanie, czy zwykłe przytulenie?

Niektórym dzieciom pomaga delikatne przytrzymanie rączek w fazie zasypiania, kiedy to ich aktywność jest największa. Mimo wszystko dziecko może czuć ciepło i bliskość rodzica, nie zaś wyłącznie kawałek materiału, który oplata jego malutkie ciałko.

Wśród wad nie sposób wspomnieć o bioderkach maluszka, które w żadnym wypadku nie powinny być wyprostowane!!! Pamiętajmy, że w pierwszym miesiącu życia dziecka obserwujemy pozycję zgięciową. Wspomnę, u że dzieci, które są w grupie ryzyka dysplazji bioder, nawet jednorazowe wyprostowanie nóg może niekorzystnie wpłynąć na rozwój stawów biodrowych!

Co mnie jako fizjoterapeutę nie przekonuje do spowijania, to wpływ tej metody na odruch Moro, który wyzwala się przy nagłym dźwięku  czy zmianie pozycji w postaci odwiedzenia i częściowego wyprostu kończyn (faza I), a potem zgięcia i przywiedzenia (faza II). Zanika on zwykle po ukończeniu 3–5 miesiąca życia.

 

Układ nerwowy dojrzewa piętrami, to znaczy, że najpierw w rozwoju dominuje aktywność odruchowa, by stopniowo kontrolę przejmowały wyższe piętra układu nerwowego. Pytanie, czy „blokowanie” takiej aktywności odruchowej na etapie gdy jej występowanie jest normą, jest dobre?

Mówi się też o większym ryzyku śmieci łóżeczkowej, ale badania są sprzeczne, dlatego tej wady nie będę poddawać dyskusji.

Na deser zostawiam zalety, wśród którym prym wiedzie uspokojenie się dziecka, a co za tym idzie spokój rodzica. Jak możemy się domyśleć nieskoordynowane ruchy rąk dziecka zostają poskromione, pewna dawka czucia głębokiego dostarczona, stąd i łatwiejsze zasypianie i spokojniejszy sen.

Myślę, że spowijanie czy otulanie w otulaczu jest bardzo dużym ułatwieniem głównie dla rodzica, który może spać spokojnie ?

Wybór oczywiście należy do rodzica. Przed jego dokonaniem warto znać wady i zalety, ale też dostępne na rynku artykuły przeznaczone do stosowania tej metody. Nie bez znaczenia jest materiał, z którego wykonany jest otulacz- koniecznie taki, który nie będzie przegrzewał dziecka, jak również to by nie krępował nóg (pamiętajmy o biodrach!).

Na koniec dodam, to co zawsze powtarzam przede wszystkim bezpieczeństwo dziecka. Najlepiej spowijać maleństwo w pierwszych tygodniach życia. Pamiętajmy, że z upływem czasu niemowlę poznaje swoje ciało, więc krępowanie rąk będzie utrudniało ten piękny proces.

Ponadto nie należy stosować tej metody u niemowląt, które się obracają. Jest to moment, w którym bezwzględnie należy zaprzestać spowijania.

I to co ważne z fizjoterapeutycznego punktu widzenia- umiar w stosowaniu tego typu „pomocy”. Pamiętajmy, że każde dziecko jest inne i to co jednemu pomaga, niekoniecznie będzie dobre u drugiego. Cytując moją koleżankę „co działa w maju nie działa w czerwcu”- tego też bądźmy świadomi.

Patrzmy na dziecko i podążajmy za jego potrzebami. To co ja polecam to nade wszystko bliskość, bliskość i bliskość.

Literatura:

Michałowicz R., Jóźwiak S. Neurologia dziecięca. Elsevier Urban & Partner. Wrocław 2000.

Swaddling: a systematic review.van Sleuwen BE1, Engelberts AC, Boere-Boonekamp MM, Kuis W, Schulpen TW, L’Hoir MP.Pediatrics. 2007 Oct;120(4):e1097-106.

Safe Swaddling and Healthy Hips: Don’t Toss the Baby out With the Bathwater: In Reply Susan T. Mahan and James R. Kasser Pediatrics May 2008, 121 (5) 1077

Rekomendowane Posty

1 Comments

  1. Asiu,Świetnie rozwiniety temat! Gratuluję podjęcia tematu w PNŚ, który nurtuje zarowno rodzicow ,jak i terapeutow. Mam podobne przemyślenia. Jako że istnieje czwarty trymestr, dajmy dziecku odczucia z łona mamy,ale czy wyłącznie chodzi o ograniczenie otoczenia? Chyba nie tylko. Dajmy dzieciom czas, one są bardzo pojętne, wszystkiego się uczą. W miarę rozwoju i pid kontrolą rodzica adekwatnie do wieku polecam tez spanie na brzuszku jako ultimatum dla spowijania?


Comments are closed for this article!